Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
835
BLOG

Walka o mit założycielski

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 62

 Obrońcy Wojciecha Jaruzelskiego (gienerała z rosyjska, bo stopnia generalskiego w polskim wojsku ten człowiek powinien być pozbawiony najpóźniej w 1991 roku) spod znaku "Gazety Wyborczej" (i intelektualnych przybudówek) wcale nie bronią gienerała, ale wiarygodności własnej wizji przemian roku 1989 i fundamentów III Rzeczpospolitej. Powiedzenie prawdy (tak, jednostronnej i brutalnej) o Jaruzelskim wymusza bowiem uznanie, że nie był on w stanie samodzielnie zdecydować się na scenariusz przemian w Polsce, a polecenie musiało przyjść z góry.

 
Cały dorosły życiorys Wojciecha Jaruzelskiego to jedno wielkie pasmo zdrady. Współpraca z Informacją Wojskową, uczestnictwo w antysemickich czystkach w Ludowym Wojsku Polskim, wierna służba Związkowi Sowieckiemu i partii, prośba o interwencję zbrojną w roku 1981 czy pacyfikacja największego zrywu wolnościowego - to wszystko są fakty. Faktem jest również, że gienerał nigdy nie kierował się interesem naszego kraju, a karnie wykonywał polecenia z Moskwy. I obrońcy to wiedzą. Dlatego jedyne, co im zostae to zaawanie idiotycznych (przepraszam Pawle, ale tak właśnie jest) pytań w  stylu czy generał miał inne wyjście niż utrzymywanie Polski w Układzie Warszawskim... 
 
A "co miał zrobić? Wystąpić w Układu Warszawskiego? Przyłączyć się w latach 60. do NATO?" - pyta w prześmiewczym tonie Paweł Wroński. Otóż drogi Pawle odpowiedź jest niezwykle prosta w tym czasie Wojciech Jaruzelski, gdyby był polskim patriotą nie musiałby podejmować takich decyzji, bo nie znajdowałby się na takim stanowisku. Są bowiem takie momenty, gdy jedynym, co może zrobić uczciwy człowiek jest odmowa brania udziału w pewnych działaniach. Rezygnacja z kariery.
 
Ale mniejsza o tym. Wroński i inni obrńcy Jaruzelskiego mają przecież świadomość, że nie o prawdę im chodzi, a o mit założycielski III RP. A ten jest jasny. Dobry Jaruzelski, wraz z "człowiekiem honoru" Kiszczakiem wspólnie z opozycją zdecydowali się na odbudową państwa polskiego. Ten mit może się jednak utrzymać jako wiarygodna (choćby minimalnie) bajka, tylko jeśli przyjąć, że gienerał był w stanie (psychologicznie, ale i historycznie) na samodzielne podejmowanie kluczowych decyzji, że był człowiekiem, któremu drogi był interes Polski. A taką wersję ostatecznie niweczy nawet najbardziej chłodne i pozbawione emocji prześledzenie jego życiorysu. Jaruzelski był całe życie wiernym wykonawcą poleceń z centrali, a interes Polski był dla niego zawsze mniej istotny niż interesy Związku Sowieckiego. 
 
Jeśli zaś tak było (a było, dowodów na to aż nadto), to nie ma powodów, by sądzić, że w roku 1968, 1981 - Jaruzelski kierował się interesami Moskwy, a nagle w 1989 (trochę wcześniej) zmienił zdanie i zaczął troszczyć się o Polskę. A nawet mocniej są dowody na to, że tak wcześniej jak i w okresie przełomu gienerał nadal wykonywał polecenia z Moskwy i testował na nas model pokojowego oddania pozorów władzy i zachowania wpływów, pieniędzy i kontroli nad kluczowymi elementami państwa. Nie wszędzie się to udało, ale ostatecznie operacja zakończyła się sukcesem, czego najlepszym dowodem jest fakt, że w Rosji, po krótkich zawirowaniach rządzi FSB, a w Polska długo, długo nie mogła rozwiązać służb otwarcie nawiązujących do swoich sowieckich tradycji. Gdy zaś je rozwiązała to rozpętało się piekło. 
 
Takie ujęcie historii (niezaleźnie od tego, że świetnie udokumentowane) oznacza, że część opozycji w roku 1989 (choćby zmieniając reguły wyborcze w trakcie wyborów, czy decydując się na prezydenturę gienerała - co swoją drogą jest straszliwym obciachem) albo nieświadomie wykonywała pragnienia Moskwy (to założenie pozytywne), albo zwyczajnie chodziła na jej pasku (to wersja negatywna). Prawda - w odniesieniu do różnych liderów ówczesnej opozycji - może być różna. Ale skutki ich działań, niezaleźnie od intencji, są takie same. Polska nie przeszła pełnej transformacji, polska gospodarka nadal jest spętana układami z czasów PRL (niejawne powiązania ze służbami leżą u podstaw pewnej części fortun, także medialnych). A powód tego wszystkiego jest dość prosty. I  nie są nim błędy, ale wprost przeciwnie, sprawne (też nie do końca, bo w pewnym momencie mechanizm kontrolowanego przejścia wyrwał się spod kontroli służb, i udało się zrealizować tylko część założeń) wykonanie przygotowanych w Moskwie planów. 
 
Aby zakryć przed opinią publiczną te prawdy, trzeba udawać, że wierzy się rzeczywiście w szczerość, wielkość i patriotyzm gienerała. Oczywiście nikt kto zapoznał się z jego życiorysem nie będzie w to wierzył na serio. Ale czegóż się nie robi, dla obrony własnych (a może niekoniecznie własnych, ale tych, których wielbimy) decyzji i własnego (jw.) życiorysu.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka