Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
389
BLOG

Kaczyński strzela sobie w stopę

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 121

 Jarosław Kaczyński (a może jego doradcy) postanowił popełnić widowiskowe polityczne seppuku stopniowo odbierając swoim zwolennikom kolejne powody, dla których powinni oni na niego zagłosować. Zaczęło się od sugerowania, że SLD nie jest już partią postkomunistyczną, tylko lewicową, a teraz nadchodzi (jak donosi „Rzeczpospolita”) wielkimi krokami czas na ogłoszenie Joanny Kluzik-Rostkowskiej nową szefową partii lub szefową kancelarii. A to oznacza, że w imię pozyskiwania wyborców lewicy Kaczyński postanowił utracić wyborców prawicy. I to nie tylko chrześcijańsko-konserwatywnej, ale i antykomunistycznej.

Z konserwatyzmu Jarosław Kaczyński zrezygnował już dawno temu, przez wiele miesięcy tolerując obstrukcję w sprawie ochrony życia. A teraz (jeśli informacje „Rzeczpospolitej” okażą się prawdziwe) potwierdził mianując Kluzik-Rostkowską na szefową Kampanii (teraz pojawia się dla niej propozycja szefostwa partii lub szefową Kancelarii prezydenta). A to oznacza, że szefową rzekomo konserwatywnej partii lub szefową kancelarii konserwatywnego prezydenta ma być osoba, która popiera refundowanie in vitro z budżetu państwa, przyznanie parom jednopłciowym części uprawnień małżeńskich, a także akceptująca aborcję…

Antykomunizm został zaś porzucony wczoraj, gdy Jarosław Kaczyński zaczął opowiadać, że nie ma już w Polsce postkomunistów, bo są lewicowcy. I to w sytuacji, gdy Grzegorz Napieralski wrócił do popierania i opierania się na najtwardszych  nawet nie post, a zwyczajnych komunistach w rodzaju Wojciecha Jaruzelskiego. Opowiadanie o Józefie Oleksym, jako o człowieku lewicy „średnio-starszego pokolenia” wymaga zaś tylko uzupełnienia opowieścią o Jerzym Urbanie, jako publicyście lewicowym starszego pokolenia. I nie przekonuje mnie, że są to tylko słowa. Słowa bowiem mają znaczenie. To, jakich używamy terminów rodzi konsekwencje w naszym myśleniu. Stosowanie określeń nieprawdziwych prowadzi zatem do błędnego postrzegania rzeczywistości, także politycznej. A to jest niebezpieczne.

Z dwóch politycznych elementów PiS, jakimi był konserwatyzm (niekoniecznie chrześcijański, ale jednak często tak) i antykomunizm nie pozostało wiele. I dlatego pojawia się pytanie, dlaczego zwolennicy Marka Jurka, Janusza Korwina-Mikke czy nawet głosujący w pierwszej turze na Kaczyńskiego, jako antykomunistę i konserwatystę mieliby zagłosować na niego w drugiej turze? Czy po to, by obudzić się z PiS-em, jako Partią Ludową? Po to, by doczekać się czasu, gdy w ramach ocieplania wizerunku Jarosław Kaczyński spotkał się z Jerzym Urbanem, Kluzik-Rostkowska zaczęła przyznawać parom jednopłciowym uprawnienia małżeństw, a PiS opowiedział się (przynajmniej w części za finansowaniem in vitro z naszych podatków? 

Jarosław Kaczyński myli się sądząc, że prawicowy elektorat nie ma innego wyjście, niż poparcie jego osoby. Chrześcijańscy konserwatyści, twardzi antykomuniści mogą zwyczajnie zostać w domach. I wtedy nie na wiele się zda wspieranie prezesa PiS przez kilka procent wyborców Napieralskiego.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka